Tegoroczna wczesna wiosna przyniosła rzadko występującą niską presję ze strony patogenów wywołujących choroby grzybowe. Fakt ten, w połączeniu z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi, sprawił, że w wielu przypadkach na plantacjach zbóż ozimych nie został wykonany zabieg T1. Jednak ze względu na chłodny i deszczowy koniec maja spodziewany jest znaczący wzrost zagrożenia porażeniem przez obecne w powietrzu zarodniki. Konieczne zatem będzie wykonanie kompleksowo działającego zabiegu T2. Ze względu na specyfikę tego sezonu należy uwzględnić nie tylko ochronę liścia flagowego, ale również zwalczanie późno występujących chorób podstawy źdźbła.
W rolnictwie zwykło się mówić, że każdy rok czy sezon jest specyficzny. Podobnie jest także w tym roku – plantatorzy zbóż ozimych i specjaliści zajmujący się badaniem stanu upraw odnotowali występowanie dość nietypowego zjawiska, jakim na przełomie zimy i wiosny była niska presja infekcyjna ze strony patogenów wywołujących choroby podstawy źdźbła i liści. – W styczniu, lutym i marcu pobieraliśmy próbki roślin bezpośrednio z plantacji i wykładaliśmy na szalkach Petriego. Okazywało się, że udział roślin zainfekowanych szczególnie niebezpiecznymi grzybami jest bardzo niski. Pojawiały się natomiast bakterie patogeniczne, które są źródłem bakterioz, co sygnalizowaliśmy od początku roku – opowiada o prowadzonych analizach Andrzej Brachaczek, Dyrektor ds. badań i rozwoju w INNVIGO. – Dlatego na tamtym etapie modyfikowaliśmy zalecany program ochrony, wprowadzając zabiegi czyszczące, mające za zadanie wyeliminowanie ewentualnych grzybów i szkodliwych bakterii, których objawy w bardziej zaawansowanym okresie wegetacji łudząco przypominałyby choroby czy niedobory pokarmowe.
Tegoroczna wiosna okazała się długa i zimna, a optymalne warunki do wjazdu w pole i wykonania zabiegów wystąpiły dopiero po 15 kwietnia. Nawet jeśli plantatorzy widzieli potrzebę zastosowania fungicydów, to utrzymujące się niskie temperatury właściwie uniemożliwiały ich działanie. Te dwa czynniki – czyli niska presja infekcyjna oraz sytuacja pogodowa – sprawiły, że wielu rolników decydowało się, zgodnie z zaleceniami ekspertów, by zastąpić aplikację fungicydów właśnie jednokrotnym lub dwukrotnym zabiegiem czyszczącym, wykonanym przy użyciu środków biotechnicznych albo biologicznych. Efektem było uzyskanie ochrony przed patogenami już obecnymi na roślinach, a także tymi, które stopniowo je zasiedlały.
Zagrożenie znajduje się w powietrzu
– Na zabezpieczonych wcześniej polach możliwe było zbadanie zagrożenia wynikającego z porażenia z powietrza, czyli tzw. zagrożenia aerobiologicznego. Korzystając ze specjalnego urządzenia, identyfikowaliśmy patogeny i mogliśmy wydać rekomendacje do wykonania kolejnych zabiegów czyszczących albo fungicydowych. Właśnie dzięki tej metodzie określamy potrzebę wykonania zabiegu T2. Chociaż infekcji nalistnych nie widzimy gołym okiem, to jesteśmy w stanie stwierdzić wcześniej zagrożenie wynikające z obecności patogenów w powietrzu. Nie są one w stanie od razu zainfekować roślin, dlatego mamy czas na przygotowanie się do przeprowadzenia skutecznych zabiegów – wyjaśnia ekspert z INNVIGO.
Jeszcze do połowy maja na plantacjach zbóż ozimych wciąż utrzymywał się dość niski poziom infekcji i zazwyczaj nie było widać ich objawów. Na tych polach, gdzie łan nie został dokładnie oczyszczony, obserwowana była brunatna plamistość liści.
Trzeba jednak pamiętać, że zbliża się newralgiczny moment, ponieważ gdy zaczyna pojawiać się liść flagowy, w układzie ze źdźbłem tworzy on tzw. lejek infekcyjny. Osypują się do niego albo spływają wraz z kroplami rosy wszystkie zarodniki, które już wcześniej były obecne w powietrzu. Na tym etapie wegetacji bardzo ważne jest zabezpieczenie zarówno blaszki, jak i pochwy liścia flagowego. To właśnie z tego miejsca będzie wkrótce rozwijał się pierwszy kłos. Nie powinien być narażony na kontakt z patogenami, które mogą wylewać się bezpośrednio na plewki, ponieważ są one bardzo wrażliwe. Nie mają kutikuli, tylko żywą zieloną lub bardzo delikatną osłonę mechaniczną, są więc bardzo podatne na infekcje. – Zabezpieczenie liścia flagowego, niezależnie od stwierdzonego w badaniach zagrożenia, powinno być zaplanowane albo już wykonywane w każdym gospodarstwie – zaleca Andrzej Brachaczek. – Wraz ze wzrostem temperatur zjawisko masowego uwalniania się zarodników będzie nasilało się i na pewno będzie dochodziło do zasiedlania przez nie roślin.
Nie zapomnij o ochronie podstawy źdźbła
Drugi rodzaj zagrożenia, które należy w tej fazie wegetacji wziąć pod uwagę, to kompleks chorób podstawy źdźbła – ich występowanie jest w tym roku znacznie przesunięte w czasie. W drugiej połowie maja następował rozwój patogenów odpowiedzialnych za łamliwość podstawy źdźbła i dochodziło do pierwszych infekcji. Obecnie obserwowana jest wysoka presja chorobowa, a w dalszym okresie infekcje mogą mieć bardziej gwałtowny przebieg. Ponadto równolegle będzie rozwijać się fuzaryjna zgorzel podstawy źdźbła. Choroby te będą wciąż niebezpieczne dla plantacji – mogą powodować wyleganie i ograniczony transport wody oraz soli mineralnych z systemu korzeniowego w kierunku tworzącego się kłosa.
Zazwyczaj choroby podstawy źdźbła są zwalczane w zabiegu T1, który w tym sezonie w wielu przypadkach nie został wykonany. Dlatego bardzo istotne jest uwzględnienie odpowiednich komponentów w ramach zabiegu T2. W typowych latach ma on za zadanie ograniczanie chorób, które są niebezpieczne dla aparatu asymilacyjnego roślin, czyli dla liści. Stosowane typowo nalistne preparaty przeważnie mają niższą koncentrację niż w pierwszych zabiegach, jednak ze względu na specyfikę tego roku i sytuację fitopatologiczną warto zwiększyć ich dawkę, żeby skontrolować późne zagrożenie chorobami podstawy źdźbła, z jakim rolnicy nie mieli do czynienia o tej porze roku we wcześniejszych latach.
Wraz z ochłodzeniem wzrosła presja chorób
W ostatnim tygodniu maja w całej Polsce wystąpiło ochłodzenie, któremu towarzyszyły niekiedy intensywne opady deszczu. To idealne warunki, żeby obecne w powietrzu zarodniki mogły rozwijać się i infekować zboża. Podczas oględzin plantacji na dolnych liściach roślin stwierdzane były już objawy septoriozy, która z czasem będzie porażać także wyższe liście i może stanowić znaczny problem. Odnotowano również infekcje brunatną plamistością liści, natomiast nie było widać jeszcze występowania rdzy. Jednak ze względu na chłodne, mokre warunki pogodowe można spodziewać się, że i ta choroba, mająca krótszy okres od infekcji do inkubacji, wkrótce się pojawi. Zagrożenie, zwłaszcza w podatnych odmianach zbóż, stanowi też mączniak. Zdarza się, że porażenie sięga już dosyć wysoko, co najmniej trzeciego liścia, a w tych niekorzystnych warunkach z pewnością będzie postępowało. Aby nie dopuścić do katastrofalnego w skutkach zajęcia liścia flagowego i podflagowego, należy zahamować infekcje – szczególnie na tych plantacjach, gdzie nie był wykonany wcześniej zabieg T1.
Sprawdzone fungicydy do zabiegu T2
– Po suchych wiosennych miesiącach, kiedy presja ze strony chorób rzeczywiście była niewielka, sytuacja może zmienić się diametralnie i może dojść do bardzo silnych infekcji. Spodziewamy się wystąpienia całego kompleksu chorób na liściu flagowym i podflagowym, dlatego zabieg T2, optymalnie wykonany w technologii trzyzabiegowej, jest teraz kluczowy. Im szybciej to zrobimy, tym lepiej – radzi Marcin Bystroński, Manager ds. upraw rolnych w INNVIGO. – W tej sytuacji rekomendujemy plantatorom zbóż wybór jednego z trzech kompleksowych rozwiązań. Trójskładnikowy Kier 450 SC jest naszym sztandarowym rozwiązaniem do zabiegu na liść flagowy. Zawiera azoksystrobinę, difenokonazol i tebukonazol, zalecana dawka to 1 l/ha. Innym rozwiązaniem jest AsPik 250 EC, zawierający dwa triazole: protiokonazol i tebukonazol. Można wzmocnić jego działanie, dodając do zabiegu preparat Makler 250 SE z azoksystrobiną, w dawkach 0,8 + 0,8 l/ha. Trzecia opcja to Protikon 250 EC, czyli protiokonazol, w kombinacji z Maklerem 250 SE, także w dawkach 0,8 + 0,8 l/ha.
Źródło: INNVIGO
Udostępnij artykuł